W końcu dostałam "Cmentarz w Pradze" - nigdy nie czytałam tak dziwnej książki. Początek sprawił, że cały wczorajszy wieczór spędziłam na lekturze. Tym samym odłożyłam na razie na chwilę "Piątkowy klub robótek ręcznych".
Od dwóch dni mam pracę, to znaczy najpierw dość długie szkolenie, ale nie ma mnie w domu całe dnie, więc czytam jakoś mniej. Ulżyło mi, że klimatyzuję się dość dobrze. I nawet nie żałuję czasu, którego nie mogę spędzić przy książkach - ciągle zostaje mi czytanie do poduszki ;-)
Moje wrażenia po książce Umberto Eco za kilka dni.
piątek, 15 czerwca 2012
poniedziałek, 11 czerwca 2012
Zaczęłam czytać "Piątkowy klub robótek ręcznych" i przyznać muszę, że książka nie jest lekturą najwyższych lotów. Naturalnie, tego się spodziewałam już wtedy, gdy zdecydowałam się na jej wypożyczenie, niemniej jednak zdarzało mi się takie właśnie "lżejsze" książki przeczytać w jedną noc.
Może to piłkoszał, któremu uległam i przez który wieczory spędzam z szalikiem ręku a może po prostu będę musiała Kate Jacobs podziękować za współpracę.
Tymczasem znalazłam w internecie księgarnię z bardzo tanimi książkami - nie są to wydania z 2012, czy nawet 2011 roku a książki starsze, ale to wcale nie wada. Czy ja powinnam podać jej adres, żeby mnie nikt nie posądził o reklamę? ;-)
Zamówiłam "Bestie" Joyce Carol Oates a mój mąż "Jak skutecznie kłamać" (po co mu ta książka?;-) )
Za całość z przesyłką zapłaciłam 21,90zł, więc naprawdę niewiele.
czwartek, 7 czerwca 2012
Hakan Nesser - bardzo polecam!
"Człowiek bez psa" Hakan Nesser |
To chyba dopiero trzecia albo czwarta skandynawska powieść kryminalna, którą przeczytałam, ale z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że dla mnie do tej pory najlepsza.
Autor, dość rozwlekle (1/4 objętości książki), ale w bardzo ciekawy sposób, wprowadza nas do domu rodziny Hermanssonów - rodzice, dwie córki, ich mężowie i dzieci oraz syn, który przyniósł rodzinie hańbę, kompromitując się w reality show. Z okazji urodzin Karla-Erika, nestora rodu i jego najstarszej (przy okazji ukochanej) córki Ebby do Kymlinge przyjeżdża cała rodzina.
Najpierw ginie syn Karla-Erika, czarna owca rodziny, Robert. Początkowo nikt nie uznaje tego za wypadek, bo wszyscy znają Roberta i jego trudny charakter. Po dwóch dniach w tajemniczych okolicznościach znika Henrik, syn Ebby. W dochodzenie zaangażowany jest detektyw Gunnar Barbarotti, który - przepytując rodzinę i świadków - odkrywa mroczne sekrety zaginionych i ich bliskich.
Książka była dla mnie bardzo interesująca, czytałam ją z zapartym tchem i właściwie trudno było mi dziś od niej się oderwać - rano pisałam, że za mną 115 stron. Wieczorem zdołałam z ogromną przyjemnością przeczytać 456-stronnicową książkę.
Hakkan Nesser, autor kilkunastu powieści, w czterech z nich rozwiązującym zagadki detektywem uczynił Barbarottiego. I na pewno będę je czytała.
Czytelnicze plany
Oddałam w bibliotece przeczytane już "Karty na stół" i "Życie świetnie mi służy". Wypożyczyłam obiecanego Palmera - choć nie wiem, czy dobrą powieść wybrałam na pierwszy kontakt z tym twórcą. Poza tym sięgnęłam też po jedną lekturę lżejszego kalibru - "Piątkowy Klub Robótek Ręcznych". Ale - co najważniejsze! Jestem pierwsza w kolejce do "Cmentarza w Pradze" Umberto Eco, więc, gdy tylko będę miała tę książkę, zaraz się wezmę się za czytanie.
Obecnie, w raczej umiarkowanym tempie, czytam "Człowieka bez psa". Za mną 115 stron a zbrodni jeszcze nie było ;-) Akcja widać rozkręca się powoli, ale za to o rodzinie, która jest jednym wielkim głównym bohaterem, wiem już prawie wszystko.
Odkąd prowadzę bloga, czytam o wiele więcej i bardziej regularnie - w czerwcu za mną już trzy książki. A od początku roku do maja zaledwie dziesięć. Może na wyzwanie 52 książki się nie załapię, ale chętnie zmotywuję się innymi inicjatywami.
środa, 6 czerwca 2012
"Karty na stół" Agatha Christie
"Karty na stół" Agatha Christie |
Jak każdą z powieści Agathy
Christie i tę przeczytałam dość szybko – dwa długie wieczory i po książce.
Główny bohater – Shaitana, ekscentryczny bogacz, stylizujący się na
Mefistofelesa, zna wiele ludzkich sekretów. Nieco kpiąc z Poirota, obiecuje mu
zorganizować przyjęcie, na które zaprosi zbrodniarzy doskonałych, takich,
których występków nikt nie odkrył. Na tym samym przyjęciu – w otoczeniu
morderców, przedstawicieli policji i autorki powieści kryminalnych, Shaitana
zostaje zamordowany.
Policja działa według własnych
metod, Herkules Poirot rozpoczyna swoje psychologiczne dochodzenie a pisarka –
pani Oliver snuje prywatne teorie. Na jaw wychodzą nieodkryte dotąd zbrodnie.
Grono podejrzanych ciągle stanowią te same osoby. Wśród wszystkich teorii wina
przerzucana jest z jednej z nich na inną.
I wtedy, gdy sprawa była już
prawie wyjaśniona – winowajca znaleziony, Poirot wykłada karty na stół. Ciąg wydarzeń, który prowadził do mordercy,
i układał się w logiczną całość nagle rozpada się na kawałki, bo mały Belg ma
inną teorię, w którą, nawiasem mówiąc,
trudno było mi uwierzyć.
U Agathy Christie lubię zwroty
akcji, z ogromną ciekawością czekam na moment, w którym Poirot objaśnia
pozostałym bohaterom, jak działał morderca, ale tutaj było to po prostu
przekombinowane. Czytuję kryminały, bo lubię mieć świadomość, że przez pół
książki o zbrodnię podejrzewam niewinną osobę. W wypadku powieści „Karty na
stół” ostateczne rozwiązanie nie przypadło mi do gustu. Uważam je za naciągane, niezbyt dobrze uargumentowane. Może czas na chwilę odłożyć powieści Christie, bo mi się przejada?! Wątpię - jeszcze dziś oddam, co przeczytane i zaopatrzę się na weekend;-)
W związku z tym, że zaczęłam już czytać "Człowieka bez psa" Hakana Nessera, postanowiłam bliżej przyjrzeć się w Internecie wszystkiemu pod tytułem skandynawskie kryminały a odnalezione książki i autorów opisać w kolejnym poście. Pierwsze 50 stron - akcja toczy się bardzo wolno, ale czytam z przyjemnością.
wtorek, 5 czerwca 2012
Wyzwanie "Lato z książką"
Z bloga Książki Warte Przeczytania dowiedziałam się o nowym, wakacyjnym wyzwaniu "Lato z książką". Jego zasady są dość proste, bo wystarczy wybrać sześć dowolnych pozycji, oczywiście przeczytać je a na koniec napisać recenzję dowolnej z nich. Wyzwanie trwać będzie całe lato, czyli dobre trzy miesiące. Na czytanie jest zatem mnóstwo czasu!
Więcej informacji na tej stronie
Więcej informacji na tej stronie
Życie świetnie jej służy, bo potrafiła je po prostu ujarzmić
"Życie świetnie mi służy" Lauren McCrossa |
Za czytanie tej książki zabrałam się koło piętnastej. Nim zrobiło się ciemno, doczytałam ją do końca. Była dokładnie taka, jak oczekiwałam - miła, lekka i przyjemna. Doskonała wtedy, gdy pochmurnemu niebu towarzyszy takiż sam nastrój. Dwie kawy, herbata i miska popcornu - to wszystko towarzyszyło mi przy czytaniu. Równie dobry, a może i nawet lepszy, byłby kieliszek wina. Nie mogąc oderwać się od czytania, nie poszłam do sklepu po butelkę.
Jeśli chcesz się dowiedzieć, co robi dwudziestosześcioletnia kobieta, która w sylwestra traci faceta (a już zdążyła pochwalić się paru osobom, że wezmą ślub), a w ciągu najbliższych dni pracę (w kancelarii adwokackiej) i mieszkanie, sięgnij po tę książkę. To ciepła historia o przyjaźni i o tym, jak mogą spełnić się marzenia. Tłem dla wszystkiego są trudne relacje z matką (jednak autorka nie demonizuje tego tematu) i ciepłe uczucia wobec (biernego niestety) ojca a do tego jeszcze idealna siostra i jej idealny mąż...
Coś pomiędzy Bridget Jones, Seksem w wielkim mieście i serialem Przyjaciele - taka właśnie jest moim zdaniem ta książka. To nie wielka literatura zachęcająca do wielkich rozważań, więc wielu pewnie przejdzie obok książki obojętnie, ale - wierzcie mi lub nie - od czasu do czasu prawie każdemu potrzeba takich lektur.
poniedziałek, 4 czerwca 2012
Dzisiejsza wizyta w bibliotece zaowocowała wypożyczeniem następujących książek:
Graham Masterton Aniołowie chaosu, ponieważ znalazłam ostatnio w Internecie interesującą stronę poświęconą jego twórczości, więc postanowiłam spróbować, jak smakuje. O ile po horrory na razie nie sięgnę, o tyle thrillery mogą mnie zainteresować.
Hakan Nesser Człowiek bez psa, bo kiedyś zaczęłam już romansować z literaturą skandynawską (Jo Nesbo) i nie potrafię sobie przypomnieć, dlaczego tego nie kontynuowałam.
Lauren McCrossan Życie świetnie mi służy, ponieważ nieco mi ostatnio szaro a na okładce przeczytałam "Jeśli zapomniałaś, czym może być zabawa, najwyższy czas sobie przypomnieć". Mam nadzieję, że będzie miło, lekko i przyjemnie.
Agatha Christie Karty na stół z uwagi na to, że uwielbiam książki Christie i z radością czytam wszystkie po kolei. Niestety wiele z nich nie wraca do biblioteki miesiącami, więc z tych, które dziś są dostępne a ich nie czytałam zostały mi raptem trzy.
W bibliotece, jak zwykle zresztą, nie było w ogóle czytelników (zastanawiam się, jak to jest, że tam zawsze takie pustki a jak o jakąś książkę pytam, to akurat wypożyczona), pospacerowałam pomiędzy półkami ze skromnym, ale i tak dobrym, księgozbiorem. Około dwudziestu książek Pattersona czeka aż w końcu je przeczytam. Clive Cussler, którego serdecznie poleca mi koleżanka, również leży na półce (choć nieco przebrany, widać czytywany w mojej wiosce). Thrillery medyczne Michaela Palmera i Kena McClure'a - obiecuję, że wrócę po was najdalej za miesiąc!
niedziela, 3 czerwca 2012
Kiedy mysz stanie się drapieżcą...
"Myszy i koty" Gordon Reece |
"Szokujący kontrowersyjny thriller z szesnastolatką w roli głównej sprzedany do 12 krajów za milionowe zaliczki" - wybrzmiewa napis na okładce. Szokując - tak, kontrowersyjny - tak. Do tego jak dla mnie trochę przewidywalny.
Gdzieś do 80 strony (książka ma ich 271) akcja toczy się bardzo powoli. Kobieta wyczerpana po rozwodzie i jej szesnastoletnia córka, dręczona wcześniej w szkole, szukają nowego domu na odludziu. Właściwie, jak same przyznają, szukają nory dla myszy, bo obie mają usposobienie tych wystraszonych i cichych zwierzątek. Wiodą zwyczajne, spokojne, niemalże wiejskie życie. Matka pracuje, choć na stanowisku i za pieniądze poniżej swych umiejętności. Córka uczy się w domu, sporo czyta a nawet przymierza się do rozpoczęcia kariery pisarza. Wieczory spędzają razem, grając na pianinie i flecie lub słuchając muzyki poważnej.
Któregoś dnia ich spokój zakłóca włamywacz. W obu kobietach pęka skorupa, pod którą skrywały dotąd reakcję na zło tego świata. Zło, które je spotkało ze strony męża i ojca oraz rówieśniczek ze szkoły. Do tego momentu książkę czytałam "systemem ratalnym" kilka dni. Całą resztę przeczytałam w jeden dzień - dzisiaj. Akcja przyspiesza a opisany ciąg wydarzeń z jednej strony jest właśnie przewidywalny, z drugiej zaś chce się przerzucać stronę za stroną, by potwierdzić, czy naprawdę stanie się tak jak nam się wydawało.
Gordon Reece próbuje zmusić czytelnika do zastanowienia się nad naturą ludzką i do odpowiedzi na pytanie, czy w każdym z nas, nawet tym najspokojniejszym, kryje się zło, które odpowiednio pobudzone może nami zawładnąć?
piątek, 1 czerwca 2012
Moja ukochana książka z dzieciństwa
"Dzieci z Bullerbyn" Astrid Lindgren |
Dziś Dzień Dziecka, więc postanowiłam opowiedzieć o mojej ukochanej książce z dzieciństwa. Jak ja uwielbiałam tę książkę! Czytałam ją kilka razy. Po raz pierwszy w trzeciej klasie. Potem w wakacje, potem w czwartej i piątej chyba też. W ramach sentymentalnych wzruszeń wypożyczyłam ją w trakcie studiów, bo miałam opowiedzieć na zajęciach, w jaki sposób zachęciłabym uczniów do przeczytania lektury. Wypożyczyłam i... przeczytałam po raz kolejny. Świat dzieciaków z "Hałasowa" (tak tłumaczą niektórzy nazwę Bullerbyn) był bardzo podobny do mojego: mała miejscowość, grupka dzieciaków, która trzyma się razem i spędza wspólnie niemalże cały czas.
Muszę ponarzekać, że dzisiejsze dzieci nie mają takich książek. To znaczy mają, ale chętniej sięgają po lektury, w których magiczni żołnierze w imię świętej mocy walczą ze złem, w których świat przedstawiony to świat czarów i niezwykłej magii. Nie potrafię czytać takich książek. Wolę moje książki z dzieciństwa.
Subskrybuj:
Posty (Atom)